Samochód polskich medyków ostrzelany w Ukrainie. „Liczymy się z utratą własnego życia”
„Nasz samochód został ostrzelany, a część sprzętu spłonęła w domu, który stanowił bazę zespołu. Liczymy się jednak ze stratami, włącznie do utraty własnego życia. Mimo zagrożenia będziemy kontynuować naszą pracę na pierwszej linii. Bo miejsce medyka pola walki jest w walce, tam gdzie potrzebujący walczący żołnierze” – podkreślili polscy medycy-wolontariusze pracujący w Ukrainie.
Damian Duda o ostrzelaniu samochodu
Więcej szczegółów ujawnił Damian Duda, szef polskiego zespołu medyków pola walki na ukraińskim froncie. – Szyby szlag trafił, tutaj powypadało wszystko – pokazuje na nagraniu. Duda wyjaśniał, że „musiał szybko zabrać auto, jak się ewakuowali, bo budynek płonął”. – Drzwi nie działają, zmieni się, będzie funkiel jak nówka. Dziura przy baku, na szczęście bak nieprzebity, przynajmniej żadnych śladów. Drzwi nie działają i tyle – podkreślił.
Po chwili szef polskiego zespołu medyków pola walki dodał, że „jest jeszcze koło, na szczęście tylko jedno rozd******”. – Wymieni się i cały pojazd będzie dobry, jak nówka – podsumował. Na zakończenie Duda podziękował osobom, które przygotowały dla nich samochód. Przekonywał, że auto dobrze się spisuje.
Wojna w Ukrainie. Polscy medycy-wolontariusze pomagają żołnierzom na froncie
Medycy swoje działania wykonują pod ostrzałem, w odległości od kilkuset, czasami nawet do kilkudziesięciu metrów od pozycji rosyjskich. W Ukrainie pracują na własny koszt oraz przy wsparciu ze zbiórek, nie osiągając przy tym żadnych korzyści finansowych. Obecnie znajdują się na najbardziej krwawym odcinku tego frontu w Donbasie w okolicy Bachmutu i Sołedaru. Medycy na czele z Dudą swoje działania relacjonują w mediach społecznościowych.